Wiedeń (marzec 2013)
Czyli couchsurfing i wielkanocne jarmarki.
Bilety na Polskiego Busa kupiłam ze sporym wyprzedzeniem,
więc wyjazd ten był jak najbardziej zaplanowany:) Do Wiednia wybrałam się z
mamą. Po całonocnej podróży dotarłyśmy na Sudtiroler Platz. Wiedziałyśmy
jedynie tyle, że mamy wsiąść w metro U1 oznaczone linią czerwoną i w centrum na Stephansplatz przesiąść się w
nitkę U3. Na docelowej stacji Huttledorfer Strase miał czekać na nas Patrick,
który zgodził się nas przenocować przez te kilka dni. Było to moje pierwsze
doświadczenie z couchsurfingiem
(i teraz już mam nadzieje, że nie ostatnie:), jednak wówczas obawy były wielkie.
(i teraz już mam nadzieje, że nie ostatnie:), jednak wówczas obawy były wielkie.
Patrick Irlandczyk mieszkający w Austrii
okazał się być jednak przesympatycznym facetem
i po wypiciu kubka gorącej herbaty udałyśmy się od razu na miasto bo przecież szkoda było każdej chwili.
i po wypiciu kubka gorącej herbaty udałyśmy się od razu na miasto bo przecież szkoda było każdej chwili.
Najpierw udałyśmy się do centrum gdzie zobaczyłyśmy katedrę
Św. Szczepana- symbol Wiednia.
Następnie Hofburg, Wiedeńską Operę Narodową i Muzeum Historii Naturalnej, gdzie można spędzić spokojnie pół dnia. Jako że zbliżała się Wielkanoc to przed pałacem Schonbrunn mieścił się wielki jarmark, gdzie można było spróbować wielu potraw i jeszcze więcej wydać:)
Następnie Hofburg, Wiedeńską Operę Narodową i Muzeum Historii Naturalnej, gdzie można spędzić spokojnie pół dnia. Jako że zbliżała się Wielkanoc to przed pałacem Schonbrunn mieścił się wielki jarmark, gdzie można było spróbować wielu potraw i jeszcze więcej wydać:)
Katedra Św. Szczepana
Parlament
Następnego dnia pojechałyśmy na Prater- najstarszy park rozrywki
na świecie, gdzie przejechałyśmy się diabelskim kołem. Widoki z góry wspaniałe,
a małe, drewniane wagoniki sprawiały wrażenie cofnięcia się w czasie.
Zobaczyłyśmy także Hundertwasserhaus- słynny kolorowy dom w Wiedniu.
Przez te
kilka dni można zwiedzić naprawdę sporo.
A z Wiedniem kojarzyć mi się będą czekoladki z Mozartem, które można było spotkać na każdym kroku i tort Sachera- słodki, czekoladowy i pyszny. Mimo że, pogoda pozostawiała trochę
do życzenia- zima wiosną!? to i tak było wspaniale:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz